Dzięki zaangażowaniu mojej lekko zwichrowanej Kasi udało nam się drugi raz w tym roku wyruszyć w góry. Tym razem obraliśmy kierunek: Sudety. Oczywiście nie mogło zabraknąć w naszym bagażu radia przenośnego na UKF.
Ze wszystkich szczytów udało mi się przeprowadzić minimum 4 QSO, co przekłada się na punkty w klasyfikacji SOTA. Jak widać na powyższym wykazie górę Borówkowa odwiedziliśmy dwa razy. Przy pierwszym podejściu, w którym najpierw z przełęczy Jaworowej zdobyliśmy Jawornik Wielki i ruszyliśmy dalej pasem granicznym na Borówkową, spotkała mnie niemiła niespodzianka, przy próbie nawiązania łączności z tego szczytu, ponieważ radio, które aktualnie używam, nie do końca zdążyłem przetestować w terenie. Z tego powodu sądziłem, że poziom naładowania baterii powinien wystarczyć na obie aktywacje i po łącznościach w poprzednim dniu nie naładowałem jej.
Na kolejny dzień po południu zaplanowany był Śnieżnik, moim odkupieniem win było ponowne wejście na Borówkową i zrobienie przynajmniej 4-ech QSO, o czym dowiedziałem się dopiero z rana dnia następnego. Kasia wytypowała krótszą drogę, bo interesował nas już w tamtych rejonach tylko ten jeden jakże pechowy szczyt. Z samego rana ruszyliśmy więc z Wójtówki jeszcze raz na szczyt mając nadzieję, że mimo wczesnej pory dopołudniowej zgłoszą się jednak stacje na moje wywołanie. Okazało się, że nie było tak źle i zrobiłem aż 11 łączności. Moja głowa została uratowana hi. Gdy tylko zeszliśmy z góry ruszyliśmy od razu do Kletna, aby zacząć podejście na Śnieżnik. Muszę dodać, że pogoda nas nie rozpieszczała, ale niczego nie żałujemy.
Adam SQ1GPR
0 komentarzy